Nie tylko modlitwa — ale i obecność
W świecie pełnym pośpiechu, rozpraszaczy i codziennych spraw, często szukamy punktu oparcia. Dla mnie — i dla wielu osób, które trafiają do mojej pracowni — takim punktem jest modlitwa. A dokładniej: różaniec.
Zawsze pod ręką — czasem w kieszeni, czasem w torebce, zawieszony na nadgarstku lub przy kluczach. Nie po to, by był ozdobą (choć bywa piękny), ale by przypominał o tym, co ważne. O obecności Boga, o chwili ciszy, o możliwości westchnienia do Maryi, kiedy brakuje słów.
Oczywiście, że tak. Nie zawsze mamy czas, by usiąść na dłuższą modlitwę. Ale wystarczy jeden dziesiątek, jedno „Zdrowaś Maryjo” — odmówione z serca, w tramwaju, w kolejce, podczas spaceru. Różaniec nie musi leżeć w szufladzie obok Pisma Świętego. Może być z Tobą — fizycznie i duchowo.
Dlatego tak bardzo lubię tworzyć różańce, które można mieć zawsze przy sobie.
Na rękę, do torebki, na szyję. Z naturalnych kamieni, elastycznej gumki , z dodatkiem krzyżyka lub medalika — by nie tylko służyły modlitwie, ale też wytrzymały codzienność.
Dla jednych to tylko modlitewny „gadżet”, dla innych — wyznanie wiary, talizman, przypomnienie o opiece Maryi. Widzę to w wiadomościach, które dostaję: „Zabrałam go do szpitala, był ze mną w najtrudniejszych chwilach” albo „Dostałam od Ciebie różaniec i czuję, że nie jestem sama”.
To właśnie te historie przypominają mi, że warto tworzyć rzeczy z sercem i dla serca.
Może różaniec, który trzymasz w dłoni, to właśnie najprostszy sposób, by znaleźć chwilę spokoju w ciągu dnia.
Niech będzie z Tobą — nie tylko od święta.
Zawsze pod ręką.